Krótkie przejazdy po mieście to codzienność wielu kierowców – do pracy, po zakupy, do szkoły. Ale czy taka eksploatacja rzeczywiście szkodzi silnikowi? Rozwiewamy mity i wyjaśniamy, co naprawdę dzieje się z jednostką napędową podczas krótkich tras.
Co dzieje się z silnikiem na krótkim odcinku?
Kiedy silnik pracuje na krótkim dystansie — szczególnie w warunkach miejskich, przy częstym odpalaniu i gaszeniu — nie ma czasu, by osiągnąć optymalną temperaturę roboczą. A to właśnie w tej temperaturze olej silnikowy zachowuje właściwe właściwości smarne, redukując tarcie i chroniąc silnik przed zużyciem.
Przy zimnym silniku mieszanka paliwowo-powietrzna jest wzbogacana, co oznacza większe zużycie paliwa i więcej nagaru odkładającego się w komorze spalania. Dodatkowo niedogrzany układ wydechowy nie radzi sobie z odparowaniem wilgoci, co może sprzyjać korozji.
W dłuższej perspektywie regularna jazda na krótkich odcinkach powoduje szybsze zużycie niektórych podzespołów, a także przyczynia się do zatykania filtra DPF i pogorszenia pracy zaworu EGR. To właśnie dlatego krótkie trasy mogą stanowić niemałe wyzwanie dla kondycji silnika.
Krótkie trasy a zużycie silnika
Krótkie trasy mogą przyspieszyć zużycie silnika, choć nie każdy kierowca musi się tego od razu obawiać. Problem zaczyna się wtedy, gdy samochód niemal codziennie pokonuje dystanse rzędu kilku kilometrów, np. do sklepu, przedszkola czy pracy, bez możliwości pełnego rozgrzania się jednostki napędowej.
W takich warunkach silnik nie pracuje w optymalnym zakresie temperatur, co oznacza gorsze smarowanie, większe tarcie oraz zwiększoną emisję zanieczyszczeń. Dodatkowo częste rozruchy „na zimno” zwiększają zużycie akumulatora, rozrusznika i elementów osprzętu.
Mit zaczyna się tam, gdzie kierowcy zakładają, że każda krótka trasa od razu prowadzi do awarii — ważne jest to, jak często i w jakich warunkach auto jeździ. Jeśli po krótkim odcinku auto ma też okazję czasem przejechać dłuższą trasę, skutki uboczne mogą być znacznie mniejsze.
Silnik benzynowy vs diesel – który cierpi bardziej?
W przypadku jazdy na krótkich trasach diesel cierpi zdecydowanie bardziej niż silnik benzynowy. Wynika to głównie z konstrukcji i wymagań technologicznych jednostek wysokoprężnych. Silniki Diesla potrzebują więcej czasu, aby osiągnąć temperaturę roboczą, a bez niej spalanie paliwa jest mniej efektywne, co prowadzi do odkładania się sadzy i zanieczyszczeń w układzie wydechowym, zwłaszcza w filtrze DPF. Taki filtr w warunkach miejskich nie ma szans się wypalić, co szybko prowadzi do jego zapchania.
Z kolei silniki benzynowe szybciej się nagrzewają i lepiej znoszą krótkie odcinki, choć i tu nie są one idealne – zwiększone zużycie paliwa, wilgoć w układzie wydechowym czy niedogrzany olej także robią swoje. Jednak w codziennej eksploatacji „do sklepu i z powrotem”, benzyna jest znacznie bardziej odporna na typowe problemy wynikające z krótkich przebiegów.
Dlatego, jeśli poruszacie się głównie po mieście, rzadko wyjeżdżając dalej – benzyna będzie bezpieczniejszym wyborem.
Czy warto „przegonić” auto raz na jakiś czas?
Zdecydowanie tak – „przegonienie” auta raz na jakiś czas to bardzo dobry nawyk eksploatacyjny, zwłaszcza jeśli samochód na co dzień pokonuje tylko krótkie trasy w mieście. Taka jazda z wyższą prędkością i pod większym obciążeniem pozwala silnikowi oraz układowi wydechowemu osiągnąć pełną temperaturę roboczą i wypalić nagromadzone osady.
Szczególnie istotne jest to w przypadku silników Diesla z filtrem DPF, który potrzebuje odpowiednich warunków, by prawidłowo przeprowadzić regenerację. Krótkie, miejskie trasy często nie pozwalają na dokończenie tego procesu, co z czasem może prowadzić do zapchania filtra i poważnych awarii. Regularna jazda autostradą lub drogą ekspresową – nawet raz na dwa tygodnie – to świetna forma profilaktyki.
W przypadku silników benzynowych również warto czasem pozwolić jednostce popracować w szerszym zakresie obrotów, co wspomaga czyszczenie komory spalania, świec i zaworów. Oczywiście wszystko z głową – „przegonienie” nie oznacza agresywnej jazdy, lecz dynamiczną, płynną trasę, która daje silnikowi szansę się rozkręcić.
Kiedy krótkie trasy nie szkodzą?
Krótkie trasy nie muszą szkodzić silnikowi, o ile spełnionych jest kilka istotnych warunków. Przede wszystkim, silnik powinien mieć szansę osiągnąć temperaturę roboczą, co oznacza, że odcinek nie powinien trwać tylko kilka minut – nawet 10–15 minut jazdy po mieście pozwala układowi smarowania i chłodzenia działać prawidłowo. Ważne jest także to, by samochód był regularnie serwisowany – świeży olej, czysty filtr powietrza i sprawny układ zapłonowy pomagają ograniczyć negatywne skutki częstego rozruchu.
Dodatkowo, nowoczesne silniki benzynowe, szczególnie te mniejszych pojemności, znacznie lepiej znoszą miejskie użytkowanie. Jeśli pojazd nie jest nadmiernie eksploatowany na bardzo krótkich odcinkach i kierowca unika gwałtownego obciążania zimnego silnika, to taka jazda nie musi być szkodliwa. Kluczem jest świadoma eksploatacja, a nie sama długość trasy.
Jak krótkie trasy wpływają na auto – mity kierowców
Kierowcy lubią powielać różne mity, związane z jazdą autem wyłącznie na krótkich trasach. Poniżej wyjaśniamy kilka z nich, sprawdźcie czy o tym wiedzieliście:
Silnik musi się dobrze rozgrzać, najlepiej na postoju - to jeden z najbardziej szkodliwych mitów. Nowoczesne jednostki napędowe nie lubią długiej pracy na biegu jałowym. Silnik najlepiej nagrzewa się podczas jazdy z umiarkowanym obciążeniem – stanie z odpalonym silnikiem powoduje tylko niepotrzebne zużycie paliwa i sadzy w układzie wydechowym.
Skoro robię mało kilometrów, nie muszę często wymieniać oleju - czas ma takie samo znaczenie jak przebieg. Jeżdżąc tylko po mieście, olej szybciej traci swoje właściwości – zwłaszcza jeśli silnik rzadko osiąga temperaturę roboczą. Przy krótkich trasach wskazana jest wymiana co 10–12 miesięcy, nawet jeśli przebieg jest niewielki.
Diesel to świetne auto do jazdy po mieście - tylko pozornie. Nowoczesne silniki wysokoprężne z DPF i EGR nie lubią krótkich tras – filtr cząstek stałych nie zdąża się dopalać, a zawór recyrkulacji spalin szybciej się zapycha. Diesel lepiej sprawdzi się na dłuższych, regularnych trasach.
Akumulator psuje się nagle, to nie wina stylu jazdy - krótkie odcinki i częste uruchamianie silnika nie pozwalają alternatorowi na pełne doładowanie akumulatora. Efekt? Po sezonie zimowym wielu kierowców spotyka poranna „cisza pod maską”.
Krótkie trasy nie mają wpływu na układ wydechowy - wręcz przeciwnie – jazda na niedogrzanym silniku powoduje gromadzenie się wilgoci w tłumiku i rurach wydechowych. To skraca ich żywotność i przyspiesza korozję.